wtorek, 14 lutego 2012

Peja - Żyję tym co mam tekst piosenki

Wychowany w brudnej rzeczywistości lat 80

Nie chcę skończyć jak zaprogramowany przez system robocik

Praca-dom, dom-praca po kilkanaście godzin

Kobieta którą kocham ma przed wcześnie się postarzeć

Piętno życia odciśnięte zmarszczkami na jej twarzy

Czy tak ma to wyglądać z tym mam życie kojarzyć

Dlatego inny tor obieram wiesz w słowach nie przebieram

To i tak zabawa trwa od wieczora do rana

Częste hasło kana kana problemy egzystencjonalne z rana

Przechodzą przez głowę myśli, które męczą

Przecież życie jeszcze młode z życiem zawrzeć ugodę

Iść tym samym co miliony torem daj spokój to chore

Gdzie zabawa, odprężenie, relaks, beztroska sielanka

Chcę poczuć, że żyję czy tak wiele wymagam

To na czym tak bardzo nam zależy

Frajerom z wyższych sfer do znudzenia się powtarza

Uroki życia jeden, drugi ma to w dupie nie docenia

Wszystko ma na co ochotę bierze

Nie zastanawia się że innym trudniej

Że trzeba harować żeby chociaż się ubrać

Zapewnić sobie byt i mam się różnych zajęć

Nieznane mi hasło wstyd jest kraść

Kiedyś stary mi powtarzał ale często się zdarza

Wałkowanie się powtarza i nie zmienia to niczego

Egzystencja mnie zmusza do przodu ruszam i myślę

Każdy dzień jak plan działania

W tym rzecz jak przeżyć w trudnych chwilach

Pewnie wiesz jak to jest jak na wojnie

Kto przyjaciel, a kto skurwiel ja wiem dobrze

I dlatego bardzo dumnie podchodzę do wszystkiego

Do zjawiska nieznanego Syki wie

Pieniądz leży na ulicy nie odkrywam tajemnicy

To wie każdy zły czy dobry dla społeczeństwa niewygodny

Wciąż nowych przygód głodny

Pod prąd kursujący na ulicy się kręcący

W klimacie przebywający wszystkim znany i nieobcy

W kłopocie pomagający od życia wymagający

Więcej niż mógł dostać (Sykusia oddała się postać)

Widzisz mam cię wiem że skupiłeś uwagę

Nie mam podniosłego tonu tu nie chodzi o powagę

Chociaż temat niewesoły tak życiowy bliski tobie

Bieda zawsze taka sama zapamiętaj to sobie

Więc oddaje to co robię może twoją półkę zdobię

To kawałek mego życia to nie grzeje, nie zachwyca

Wciąż dolina się zaczyna kiedy skończy coś się ruszy

Może będzie jeszcze gorzej, jeszcze gorzej, jeszcze gorzej

Że zostanę na ulicy wszyscy rówieśnicy wyczyn

Pokończyli ogólniaki, uniwerki, biznes fraki

W pogoni za sukcesem dla dumnych rodziców

Spełniają oczekiwania według ukierunkowania

Ekonomia, zarządzanie, prawo zawsze jest do zdania

Jednak nie dla mnie ja zdaję dziś z gadania

Szkoła życia edukacją, wiem co to miłość wiem co zazdrość

Wiem jakie wartości dają mi stabilność

Co jest wadą, a co zdradą gdzie lojalność ulicy prawo

Bo poznałem to dawno i nie muszę o tym gadać

Nieraz wystarczy spojrzenie żeby wiedzieć co się dzieje

Kto jest człowiek, a kto kurwa to zostawię dla siebie

Uniwersalne wartości dla niektórych śmieszne mrzonki

Udawać, że rozumiesz jest dla ciebie najprościej

Nie rozumiesz nie poczujesz głupi uśmiech kalkulujesz

U mnie zero stopni w kuchni w szczycie zimy tak radośnie

Atak Slums'ów ma podstawy żeby o tym kurwa gadać

I, że produkcja ma okładkę, że legalnie leży na półce

Nie czyni mnie lepszym od innych dodam tylko pokrótce

Najlepszy MC ja dziwię się wielce

Na chuj to drukujecie? reklamować chcecie?

Nieraz jest to żenujące tak jak 96 nie skończę

Zbliża się już 99 umiejętności podnoszę

Bo w miejscu nie stoję tutaj postęp się dzieje

Wiem o czym chcę mówić, że wysłuchasz mam nadzieję

Jednak nie, nie za bardzo się przejmuję

Co kto myśli, mówi, radzi kilku ludzi

Małe grono nie chce nikogo obrazić

Ale ten kto zna i to wie

Najlepiej to odbierze oni wiedzą, ja to wiem


Żyje tym co mam, a jeśli jest tego niewiele

Nie przejmujcie się mną, pokój z wami przyjaciele

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz